Jesień kojarzy mi się przede wszystkim ze smakiem dyni i jabłek. A zwłaszcza w tym roku! Postanowiliśmy bowiem postarać się jeść bardziej sezonowo i wybierać lokalne produkty. Nie tylko jest to bardziej ekologiczne, ale też dużo tańsze. Zamiast więc czekać z szarlotką na zimę, warto zrobić ją już teraz, kiedy wszędzie możemy dostać przepyszne jabłka, które cudownie rozpiekają się w cieście.
Moja wersja szarlotki nie jest jednak tradycyjna. Postawiłam bowiem na wrześniową adaptację wakacyjnego blueberry pie. I wyszło niebo - sami spróbujcie! Ja przez samo patrzenie na zdjęcia czuję w ustach cynamon 🧡.
Pamiętajcie, że choć bezglutenowe i wegańskie kruche ciasto może wydawać Wam się barierą nie do przeskoczenia, jest ono według mnie najłatwiejszym ciachem do zrobienia. Swoją przygodę z roślinnymi wypiekami bez pszenicy warto zacząć właśnie od niego. A czy może być lepszy dodatek do kruchego ciasta niż jabłka z cynamonem?
Lista zakupów (na okrągłą tortownicę lub blaszkę do tarty ok. 17 cm)
- 50 g mąki kokosowej
- 60 g mąki ryżowej
- 55 g mąki jaglanej
- 40 g mąki z tapioki
- 30 g mąki migdałowej
- 25 g mąki ziemniaczanej
- 20 g mąki z amarantusa
- 20 g mąki owsianej
- 200 g zimnego masła wegańskiego Naturli
- 1/2 łyżeczki octu jabłkowego
- 1/2 łyżeczki soli
- lodowata woda (ok. 2-4 łyżek)
- 5 jabłek średniej wielkości - szare renety (lub inne, nadające się do rozpiekania)
- 4 łyżki erytrytolu - więcej, jeśli chcemy by ciasto było słodkie, a nie delikatnie kwaskowate
- 2 łyżki cynamonu
- 1 łyżka bezglutenowej bułki tartej
Przepis
Pół szklanki zimnej wody wkładamy do lodówki lub rozpuszczamy w szklance lód. Przekładamy masło z lodówki do zamrażalnika.
Obieramy jabłka i kroimy je na plasterki grubości ok. 0,5 cm. Mieszamy je dokładnie z cynamonem i erytrytolem.
W misce mieszamy wszystkie mąki, przesiewamy je na stolnicę (wcześniej warto oziębić ją miską z lodem). Dodajemy sól i ocet.
Na mąkę przekładamy lodowate masło i siekamy nożem, równocześnie mieszając tłuszcz z mąkami, do momentu uzyskania kawałków wielkości groszku.
Wówczas zaczynamy dolewać po trochę lodowatej wody, ugniatając ciasto widelcem do momentu uzyskania jednolitej masy. Ciasto ma być wilgotne, ale nie lejące - musi dać się uformować w jednolitą kulę. Zawijamy tak przygotowaną masę w folię spożywczą lub woskowijkę i przekładamy do lodówki na min. 3 godziny (ciasto powinno zrobić się bardzo twarde).
Rozgrzewamy piekarnik do 220 stopni z dolną grzałką i termoobiegiem.
Wyciągamy ciasto z lodówki i dzielimy je na części w stosunku mniej więcej 2/3 do 1/3. Mniejszą część odkładamy z powrotem do lodówki.
Na blacie kładziemy kawałek folii spożywczej (ja używam wielorazowych, gumowych “folii”, które nadają się jednocześnie do pieczenia, jak i do przechowywania żywności), przekładamy ciasto i zakrywamy kolejną warstwą folii. Wałkujemy w kształt koła o średnicy większej od blaszki, w której będziemy piec ciasto.
Najlepszy patent na przeniesienie tego rodzaju ciasta do formy to podniesienie go na dolnej warstwie folii i odwrócenie nad blaszką. Nawet jeśli odrobinę się porwie, wystarczy wówczas docisnąć i skleić ciasto palcami.
Niech ciasto będzie miało na tyle wysokie brzeżki, żeby zmieściły się do niego jabłka - na wysokość powinno mieć ok. 3-4 cm. Dociskamy ciasto na brzegach i dziurawimy je widelcem (żeby powietrze miało którędy uciec w trakcie pieczenia).
Wkładamy ciasto na 5 minut do rozgrzanego piekarnika i zmniejszamy temperaturę do 200 stopni.
W tym czasie wałkujemy (również w kształt koła) pozostałą część ciasta.
Wyciągamy podpieczone ciasto z piekarnika i znów zwiększamy temperaturę do 220 stopni (przy otwieraniu piekarnik bardzo szybko ją traci, więc po włożeniu ciasta oscyluje ona właśnie ok. 200 stopni).
Wsypujemy na spód jabłka - dociskamy je delikatnie.
Przykrywamy z góry resztą ciasta - nacinamy je nożykiem w ok. centymetrowe dziurki.
Wkładamy do piekarnika i znów zmniejszamy jego temperaturę do 200 stopni. Pieczemy ok. 30 minut - ciasto z góry powinno być pięknie zarumienione.
Jeśli zależy nam na ładnych kawałkach, studzimy ciasto i dopiero wtedy kroimy, jednak zdecydowanie najlepsze jest jeszcze ciepłe!