“Soczewica śniadaniowa” jest kolejnym pomysłem na niebanalny poranny posiłek. Rano najbardziej lubię zjeść dużą porcję białka, więc najlepiej sprawdzają się: cieciecznica, tofucznica(koniecznie z domowego, własnoręcznie wykonanego tofu!), czy fasolka w pomidorach. Teraz do tej wielkiej śniadaniowej trójcy, świetnie znanej każdemy weganinowi, dołącza danie z soczewicy. Soczewica jest chyba najbardziej zapomnianym strączkiem, choć równie pożywna, stosunkowo tania i smaczna. Do tego jej ogromnym plusem jest to, że nie trzeba namaczać jej przed ugotowaniem, bo jest lżej strawna! Dajcie jej szansę, zwłaszcza w poniższej odsłonie.
“Soczewicę śniadaniową” przygotujecie szybko, choć najlepiej zrobić ją wieczorem, a rano tylko odgrzać - będzie jeszcze smaczniejsza. Koniecznie zjedzcie ją na ciepło. Jestem pewna, że polubicie jej wytrawny, wędzony smak.
Lista zakupów (4-6 porcji)
- 300 g suchej brązowej soczewicy
- ok. 400 g passaty pomidorowej
- 1 średniej wielkości cebula
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżka startego, świeżego imbiru
- 3 liście laurowe
- kilka ziaren ziela angielskiego
- 2 ziarna czarnego kardamon (opcjonalnie - dodaje specyficznego, wędzonego smaku potrawie)
- 1-2 łyżek oleju
- sól i pieprz do smaku
Przepis
Soczewicę zalewamy wrzątkiem, przykrywamy i odstawiamy na 10-15 minut. Odcedzamy. Zalewamy świeżą wodą i gotujemy według wskazówek na opakowaniu na półmiękko (po zagotowaniu wody soczewicę solimy).
Siekamy czosnek i cebulę, ścieramy imbir.
Na patelni rozgrzewamy olej. Podsmażamy czosnek, cebulę i imbir (ok. 2 minuty)
Dodajemy odcedzoną, ugotowaną soczewicę i zalewamy passatą.
Doprawiamy.
Smażymy, aż soczewica uzyska odpowiadającą Nam konsystencję. W razie potrzeby (gdyby zaczęła się przypalać) dodajemy wodę lub passatę.