Po przejściu na dietę bez mąki pszennej długo nie jadłam naleśników, które swego czasu były podstawą mojej diety - na słodko lub słono, doskonałe na śniadanie, przekąskę, obiad, kolację, tanie w przygotowaniu, a można je zjadać na milion różnych sposobów. Wcześniej klasyczne naleśniki z mąki i jajek robił u nas w domu mąż. Ja szczerze mówiąc zawsze miałam problem ze zrobieniem ciasta o odpowiedniej konsystencji, które później nie przypalałoby się albo rozwalało na patelni.
Po wylądowaniu tych składników na czarnej liście próbowaliśmy przygotowywać naleśniki na bazie przynajmniej kilku różnych przepisów znalezionych w książkach kucharskich i w internecie, ale nigdy nie chciały nam wychodzić. Kiedyś robione “na oko”, idealnie, wręcz po aptekarsku odmierzane przez nas proporcje prowadziły do tego, że naleśniki po prostu nie chciały się usmażyć i były zbyt mokre w środku. Dlatego na długo porzuciliśmy eksperymenty.
Aż do wypatrzenia wegańskiego kremu czekoladowo-orzechowego na półce ulubionego wegańskiego sklepiku w Sevilli. Do niego aż prosiłyby się naleśniki. Uznaliśmy, że spróbujemy ostatni raz, i że najlepiej będzie odpuścić przepisy i wrócić do dawnego stylu dowolnego. Szczerze mówiąc nie chciałam się nastawiać i już szykowałam kromki chleba na kolację, ale rezultaty okazały się zdecydowanie lepsze niż mogłam oczekiwać! I to bez zbędnego kombinowania - kluczem okazały się być gotowe składniki. Ten przepis znajdziecie na dole strony.
Edit:
Po powrocie z Hiszpanii nie mogliśmy jednak znaleźć odpowiedniej mieszanki mąk bezglutenowych, z której wyszłyby naleśniki tak dobre, jak te w Sevilli. Dlatego zakasaliśmy rękawy i powróciliśmy do prób znalezienia idealnej, domowej mieszanki bezglutenowej na naleśniki. Tym razem już się udało ❤️ Jednak doświadczenie robi swoje!
Lista zakupów (ok. 6-8 naleśników):
Naleśniki:
- 55 g mąki ryżowej
- 45 g mąki gryczanej jasnej (niepalonej)
- 45 g mąki z tapioki
- 20 g mąki z amarantusa
- 4 g zamiennika jajka (rozpuszone w 20 ml wody)
- 35 g aquafaby
- ok. 375 ml mleka owsianego (u mnie domowe, posłodzone daktylami z tego przepisu)
- odrobina oleju do posmarowania patelni
Twarożek z tofu:
- ok. 200 g twardego tofu (np. z Polsoi)
- 20 g kremu kokosowego
- 30 g erytrytolu
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 1 łyżeczka ekstraktu naturalnego waniliowego lub świeża wanilia
Opcjonalnie: owoce, powidła, dżem, krem czekoladowy, masło orzechowe…
Przepis:
Zamiennik jajka rozpuszczamy w 20 ml wody, odstawiamy.
Przygotowujemy twarożek z tofu (może być dzień lub nawet dwa dni wcześnej). Przekładamy tofu do blendera kielichowego (malaksera), dodajemy resztę składników i blendujemy, aż masa stanie się gładka. Jeśli wolicie bardziej rzadką konsystencję “serka”, możecie dodać odrobinę mleka.
Do miski wsypujemy mąki, aquafabę, zamiennik jajka i miksujemy.
Dodajemy mleko owsiane - zacznijmy od ok. 200 ml, dodając w miarę mieszania więcej, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji (ciasto nie może być zbyt rzadkie, bo naleśniki będą się łamać, ani zbyt gęste, bo nie usmażą się w środku).
Rozgrzewamy patelnię z odrobiną tłuszczu (możemy rozprowadzić go kawałkiem ręcznika papierowego lub pędzelkiem).
Wlewamy cieńką wartwę ciasta i smażymy naleśnika na obu stronach (przewracamy gdy będzie na tyle usmażony, że łatwo będzie go odkleić od patelni).
Podajemy na słodko z twarożkiem, owocami i dowolnymi dodatkami.
PRZEPIS II
Lista zakupów (na ok. 15-20 naleśników)
- mleko migdałowe lekko słodzone ok. 580 ml
- 350 g mieszanki mąk bezglutenowych (skład mojej: mąka ryżowa, skrobia kukurydziana, cukier, błonnik babki płesznik, hydroksypropylometyloceluloza, sól, białko grochu)
- olej słonecznikowy 10 ml (plus odrobina do smażenia)
- 1 porcja zamiennika jajka (skład: mąka z ciecierzycy, skrobia kukurydziana, wodorowęglan sodu, kwas winowy, guma guar, kurkuma)
- woda ok. 200 ml
- jeśli chcemy, by naleśniki były bardziej słodkie, dodajemy cukier lub zamiennik np. ksylitol
Przepis
Jajko przygotowujemy zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu (trzeba rozrobić je z wodą).
Do miski wsypujemy mąkę i mleko. Miksujemy. Następnie dodajemy przygotowane jajko i olej. Miksując dodajemy po trochę wody, doprowadzając ciasto do odpowiedniej konsystencji - musi być lejące, ale nie zbyt rozwodnione.
Rozgrzewamy patelnię z odrobiną tłuszczu (możemy rozprowadzić go kawałkiem ręcznika papierowego).
Wlewamy cieńką wartwę ciasta i smażymy naleśnika na obu stronach (przewracamy gdy będzie na tyle usmażony, że łatwo będzie go odkleić od patelni). Podajemy na słodko lub na słono.