Urodziny to taki dzień, w którym każdy zasługuje na wspaniały tort, a urodziny mamy zdecydowanie obligują do zrobienia go dla niej własnoręcznie! Jako że wegańskie i bezglutenowe wypieki nie są moją mocną stroną, wymyśliłam tort-tartę, która nie mogła mi nie wyjść.
Jej podstawą są gotowe kruche ciasteczka i suszone daktyle. Dzięki temu spód przypomina w konsystencji tartę na kruchym cieście, ale nie wymaga robienia go samemu od podstaw. Niektóre składniki możecie modyfikować wedle swoich upodobań - nie ma znaczenia jaki smak ciasteczek wybierzecie, jeśli nie lubicie daktyli, możecie użyć innych suszonych owoców ważne jednak, żeby były bardzo klejące (np. morele).
Z owoców na górze najlepiej sprawdzą się borówki (jagody) lub maliny. Pamiętajcie jednak, by przez wyłożeniem ich na ciasto zasypać je w sitku małą ilością cukru - to spowoduje, że odcieknie z nich woda, dzięki czemu placek zbytnio nie namoknie.
Lista zakupów (na okrągłą tortownicę o średnicy ok. 25 cm; jeśli wolicie zrobić placek w formie na tartę zmniejszcie ilość masy “serowej” o połowę, inaczej nie zmieści się na wysokość 😉)
- szklanka suchej kaszy jaglanej
- 200 g bezglutenowych, wegańskich ciasteczek kruchych o smaku czekoladowym (u mnie marki Noglut)
- 100 g suszonych daktyli
- 1 łyżka wiórków kokosowych
- 2 łyżki oleju kokosowego nierafinowanego
- laska wanilii lub łyżka ekstraktu waniliowego (naturalnego)
- ok. 250 ml (350 ml jeśli skusicie się na polewę) mleka roślinnego (u mnie owsiane bez cukru, sprawdzi się też sojowe i migdałowe)
- opcjonalnie 3-5 łyżek ksylitolu (w zależności od naszych upodobań smakowych)
- borówki ok. 300 g
- łyżka cukru (niekoniecznie)
- dodatkowo przygotowujemy 100 ml zimnej wody, szklankę wody przegotowanej oraz ok. 1 litr wrzątku
- opcjonalnie: 40-50 g wegańskiej czekolady na polewę (u mnie biała o smaku truskawkowym marki Veganz)
Przepis
Przygotowujemy kaszę jaglaną: najpierw przepłukujemy ją wrzątkiem, następnie bardzo dokładnie kontunuujemy płukanie pod gorącą wodą (jest to krok niezbędny, żeby pozbyć się jej gorzkości). Gotujemy w szkance wody i szklance mleka z dodatkiem wanilii i łyżki oleju kokosowego, aż kasza wchłonie cały płyn.
Myjemy borówki i zasypujemy je łyżką cukru, pozostawiamy na sitku do odcieknięcia (można pominąć ten krok, ale dzięki niemu borówki oddadzą wodę, ciasto nie zamoknie, a dodatkowo spowoduje to powstanie “glazury” na wierzchu placka).
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
W naczyniu blendera umieszczamy pokruszone w rękach na mniejsze kawałki ciasteczka, wiórki kokosowe i daktyle, zalewamy 100 ml zimnej wody i dodajemy łyżkę oleju kokosowego. Blendujemy na gładką masę. Ciasto na spód musi być klejące, żeby ładnie rozlepiło się na spodzie blaszki. Jeśli wyszło zbyt suche najlepiej dołożyć kilka daktyli.
Blaszkę na spodzie wykładamy papierem i rozprowadzamy ciasto. Na koniec przekłuwamy je widelcem w kilku miejscach.
Wkładamy do piekarnika na 5-10 minut (żeby odrobinę stwardniało przed wylaniem na nie masy).
Przestudzoną lekko kaszę blendujemy razem z ksylitolem (chociaż dosładzanie masy nie jest konieczne, zdecydujcie sami 😊). Masa musi być supergładka. Im gładsza, tym ciasto będzie bardziej “sernikowe”.
Wyciągamy spód z piekarnika, nakładamy masę. Wyrównujemy. Wkładamy spowrotem do piekarnika i pieczemy ok. 30 minut.
Wyciągamy placek i wsypujemy na jego wierzch borówki. Nie przejmujcie się, jeśli masa się rusza, jagielnik stężeje porządnie dopiero po całkowitym upieczeniu i Pieczemy kolejne 15 minut, sprawdzając, żeby owoce się nie przypaliły.
Po wyciągnięciu placka z piekarnika przygotowujemy polewę. W rondlu podgrzewamy wodę. Do rondla wsadzamy aluminiową miskę. Do miski przekładamy połamaną na kawałki czekoladę, dolewamy 100 ml mleka roślinnego i roztapiamy ciągle mieszając.
Polewamy polewą tartę, torcik studzimy, a następnie wkładamy na kilka godzin do lodówki (najlepiej całą noc).
Jeśli ciasto ma odegrać rolę tortu urodzinowego pamiętajcie o świeczkach! 🥳