Marrakesz trochę mnie stresował. Bałam się, że nasz weganizm będzie tam trudny do wyegzekwowania. Niestety, częściowo tak było. W riadzie, w którym mieszkaliśmy, wykupione śniadania były dość trudnym przeżyciem. Nastawialiśmy się na szwedzki stół, z którego będziemy mogli wybrać sobie trochę owoców i innych świeżych przekąsek, niestety okazało się, że posiłki są serwowane na zamówienie. Nie było menu, nie wiedzieliśmy co w ogóle możemy wybrać. Wymieniliśmy wszystkie składniki, których nie jemy, wskazując m.in. generalnie na „mięso”. W pierwszy dzień na naszym stole pojawiły się jednak kawałki kurczaka, który nie są w Maroko uznawany za „mięso”. Musicie o tym koniecznie pamiętać, wybierając się do Marrakeszu. Na szczęcie później było już łatwiej, wiedzieliśmy o co prosić w kolejne dni, a na mieście wybieraliśmy restauracje, które w menu używały słowa „vegan” prawidłowo domyślając się, że nie będzie w nich problemu ze zrozumieniem naszych wyborów. W Marrakeszu byliśmy tylko 3 naprawdę upalne dni, więc nie jedliśmy zbyt wiele. Przez gorąco w zasadzie nie mieliśmy ochoty próbować kolejnych restauracji, zwłaszcza, że pierwsza - Koulchi Zine Riad - okazała się być strzałem w dziesiątkę nie tylko ze względu na smak, ale też na lokalizację, nastrój samej restauracji, jak i przemiłą obsługę.
Koulchi Zine Riad Restaurant
Restauracja w riadzie w samym centrum Mediny, stoliki ustawione są na 3 piętrach, w tym na dachu, gdzie mamy możliwość zjedzenia pod gołym niebem (idealne miejsce na kolację po zachodzie słońca), jak i pod materiałowym baldachimem. Jedzenie było przepyszne, więc wróciliśmy tu kilka razy, spróbować wszystkich lokalnych wegańskich przysmaków: marokańskich sałatek, czy tajinu. Przepięknie pachniał też kuskus (nie jest bezglutenowy). Oczywiście - koniecznie - popijany gorącą miętową herbatą.
Storytelling Café Vegan
Żeby nie być zbyt monotematycznymi, przy okazji zwiedzania Medresy Ben Youssef wybraliśmy się na lunch do całkowicie wegańskiej Storytelling Café. Bardzo przyjemna knajpka, cicha i spokojna. Idealna na odpoczynek przed przemierzaniem kolejnych uliczek Marrakeszu. Fajną opcją jest zamawianie „tapas”, ale restauracja serwuje też dania główne, m.in. nadziewaną paprykę, na którą się skusiliśmy. Danie stosunkowo dość drogie, ale smak był okej.
Le Jardin Secret
Le Jardin Secret to jeden z ukrytych przed przechodniami, miejskich ogrodów. Wspaniały, żeby odpocząć w nim od zgiełku i upału. Podczas zwiedzania koniecznie znajdźcie czas na wypicie tu mięty!